„Boży żołnierz wzrasta w miłości Bożej” – półkolonie z językiem angielskim
Jedno z największych wydarzeń w naszej parafii w tym roku, które można porównać do filmu pełnego zwrotów akcji, miało miejsce w dniach 22-28 lipca w Ośrodku Błękitnego Krzyża. Oczywiście mowa tu o Day Camp (półkoloniach z językiem angielskim). Odpowiedzialność lidera wzięła na siebie Monika Blaszczyk. Początki były trudne: wiele ustaleń i spotkań, problemy z zebraniem ekipy z USA. Ale w końcu, mimo początkowych zawirowań, wolontariusze pełni energii ruszyli do pracy. I tak po wielu przygotowaniach obóz się rozpoczął.
Sharon, Donn, Jaime i pastor James – warto na początku wspomnieć właśnie o nich, to czworo wspaniałych ludzi, którzy przybyli do nas, aby wspólnie podjąć się organizacji obozu. Można by określić ich wieloma słowami, ale dla nas to: Wielka Czwórka czy też Odważni Żołnierze. Nasi goście przybyli do nas w sobotę 21 lipca po bardzo długiej podróży. W niedzielę razem z nami wzięli udział w nabożeństwie, a po południu odbyło się pierwsze spotkanie z wolontariuszami.
I tak w poniedziałek (22 lipca) wszystko się rozpoczęło… Każdego dnia obowiązywał określony plan dnia. Tematem przewodnim całego obozu była Boża Zbroja. Wszystko rozpoczynało się o godz. 9:00 w pomieszczeniu nazywanym „Chapel” (kaplica). To był czas, w którym codziennie poznawaliśmy nową część zbroi. Oglądaliśmy scenki przygotowane przez naszych przyjaciół z Ameryki, jak też uczyliśmy się wersetów biblijnych. Wtedy też dzieciaki poznawały wiele piosenek w języku angielskim.
Pas prawdy, pancerz sprawiedliwości, hełm zbawienia, buty do głoszenia Ewangelii, tarcza wiary, miecz Ducha – te wszystkie poznane przez nas części Bożej zbroi nie są dla wojska, ale dla Bożych dzieci. Wszyscy potrzebujemy specjalnego wyposażenia i każdy z tych elementów jest naszą obroną przed trudnościami, które nas napotykają.
Kolejnymi punktami obozu były zabawy z językiem angielskim, które odbywały się w 3 blokach. Zajęcia prowadzili Amerykanie w czterech grupach. Dzieci miały możliwość nauczyć się wielu słów w różny i ciekawy sposób.
Jednym z elementów programu dnia było Bible Study (lekcja biblijna). Prowadziły je ciocie szkółkowe oraz ksiądz. Na zajęciach dzieci omawiały historie różnych bohaterów: Zacheusza, Filipa, Dawida i Goliata, ale również słuchały o śmierci i zmartwychwstaniu oraz kuszeniu Pana Jezusa. Podczas zajęć omawiane było również zastosowanie prawd biblijnych oraz poszczególnych elementów zbroi.
Następnie odbywały się równocześnie zajęcia plastyczne (craft’s) i zajęcia sportowe. Na craftach dzieci miały możliwość zrobienia wielu pięknych rzeczy, które na koniec zabrały sobie na pamiątkę. Były to: koszulki (w których wystąpiły na niedzielnym nabożeństwie), krzyże z zapałek, tarcze oraz miecze (sypane piaskiem). Sport dla wielu to po przede wszystkim rywalizacja. Na obozie ona również się pojawiała, ale to była zdrowa walka o wygraną, w szczególności zaś świetna zabawa z ogromną liczbą uśmiechów.
Pan Bóg pobłogosławił nas przepiękną pogodą, więc nie mogło zabraknąć wodnych zabaw. Ogromna liczba balonów z wodą (ponad 800), węże ogrodowe, bitwa wodna, wiadra z wodą – tak w skrócie można opisać ten czas, ponieważ nie da się wyrazić słowami towarzyszącej przy tym radości dzieci, jak również wolontariuszy.
Na koniec każdego dnia znów wszyscy spotykaliśmy się w miejscu, gdzie rozpoczynaliśmy dzień. Odbywało się tam powtórzenie wersetu, piosenek i wszystkiego, co się działo w ciągu dnia. Padało oczywiście pytanie: czy się podobało? Uśmiech i radość dzieci to był jeden z tych powodów, dla których wolontariusze każdego dnia przychodzili z uśmiechem i energią do działania.
Każdego dnia, oprócz zwykłych przerw na chwilę odpoczynku od zajęć, odbywały się 3 dłuższe przerwy: na przekąski i obiad. Owoce i słodkości zapewniały dzieciakom odpowiednią ilość witamin i poweru (siły) na kolejne zajęcia. Codziennie również delektowaliśmy się przepysznym obiadem, a po nim był czas na placu zabaw.
Na koniec każdego dnia dzieci otrzymywały małe prezenty od naszych gości oraz coś słodkiego (tu należą się ogromne podziękowania dla WSZYSTKICH naszych parafian i sponsorów, którzy przywozili słodkie prezenty dla naszych dzieci).
W sobotę wszyscy znów się spotkaliśmy, aby trochę podsumować to, czego się nauczyliśmy. W powtórce informacji pomogła dzieciakom gra terenowa. Uczestnicy zostali podzieleni na 5 grup i mieli do wykonania kilka zadań, m.in. rozwiązanie rebusów oraz zagadki muzycznej, ułożenie z rurek wybranej części zbroi, a z patyczków do lodów imion naszych gości. Były również stacje z powtórkami historii biblijnych, jak też oczywiście słówkami w języku angielskim i wersetami biblijnymi.
Po południu (w sobotę) miało miejsce ognisko dla wszystkich wolontariuszy. Padło wiele słów podziękowań, był czas na krótkie podsumowanie.
Zwieńczeniem całego tygodnia było nabożeństwo, na którym dzieci przedstawiły krótki program. Miało ono trochę odmienny klimat, ponieważ kazanie było wygłoszone w języku angielskim przez pastora Jamesa (tłumaczył Marcin Zużałek).
W niedzielę (28 lipca) po nabożeństwie nasi goście udali się do Krakowa (po drodze zatrzymali się na zwiedzenie Auschwitz). Amerykanie odwiedzili parę miejsc w Krakowie, a następnie we wtorek w południe wylecieli do swoich domów. Czas pożegnania dla niektórych był trudny. Polało się trochę łez, ale też później pojawił się uśmiech, ponieważ wszyscy mamy nadzieję, że zobaczymy się za rok. Niektórzy spędzili z Amerykanami wiele czasu, co spowodowało, że mamy wspaniałych nowych przyjaciół.
Każdego dnia wolontariusze (po zakończeniu zajęć) zapewniali różne atrakcje dla naszych gości (zwiedzanie ogrodów Kapias, zamku w Pszczynie, gra w kręgle, spacery po parku oraz spotkanie w Bielsku z organizatorami i wolontariuszami wszystkich obozów z okolicznych parafii). To były momenty pełne zabawy, śmiechu i wielu rozmów. Nie brakowało tego również wieczorami, gdy wraz z Amerykanami przygotowywaliśmy materiały na następny dzień.
Ciężko w kilku słowach podsumować ten tydzień. Jedno jest pewne, bez Bożego błogosławieństwa i otwartych serc tak wielu ludzi, którzy się przyczynili do organizacji obozu, nic absolutnie by się nie udało.
Wszyscy wolontariusze, nasi przyjaciele z Ameryki, pracownicy ośrodka stworzyliśmy jedną drużynę, jedno silne i ogromne wojsko, które codziennie było gotowe do działania. Wszystkim jeszcze raz z serca: BARDZO DZIĘKUJEMY!
Poprosiliśmy o krótkie podsumowanie obozu każdego z Amerykanów. Oni również mieli problem, aby tylko w kilku słowach opisać ten tydzień. W relacjach wyrazili wiele ciepłych słów. Wszyscy niesamowicie wspominają czas w Pszczynie i cała czwórka ma nadzieję na powtórkę za rok. Jako potwierdzenie zamieszczamy opinię lidera amerykanów, który nazywa się Donn (przetłumaczoną na język polski):
„W imieniu własnym i całego mojego zespołu – pastora Jamesa Uglum, pastorowej Jaime Uglum i Sharon Dieckmann, chciałbym podziękować członkom Kościoła za ich gościnność i umożliwienie nam bycia częścią wspólnoty w czasie naszego pobytu w Pszczynie. Day Camp był niesamowity. Najmocniej zapamiętam ciepło członków Kościoła oraz ich gotowość do przyjęcia nas jako przyjaciół i współwyznawców Chrystusa. To uczucie zaczęło się na nabożeństwie w pierwszą niedzielę po naszym przyjeździe do Pszczyny i trwało przez cały tydzień.
Prawdopodobnie ulubionym wspomnieniem tygodnia jest to, kiedy natknęliśmy się na próbę chóru w środę wieczorem. Kiedy rozejrzeliśmy się po sali i zobaczyliśmy uśmiechnięte twarze tak wielu ludzi, wiedzieliśmy, że jesteśmy wśród przyjaciół. Obóz był niesamowity. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem ciężkiej pracy i przywództwa Moniki, Doroty i Natalii. Byliśmy również podekscytowani, że pastor Mirek i jego żona Beata spędzali tak dużo czasu z dziećmi na obozie każdego dnia. Zawsze była to wyjątkowa „gratka”, gdy pastor Mirek bawił się z dziećmi oraz gdy pastorowa Beata prowadziła dzieci przez werset dnia. Szczerze mówiąc, każdy członek zespołu wykonał świetną robotę i każdego dnia oddał całe swoje serce dzieciom. Dzieci też były niesamowite. Nie doskonałe (co sprawia, że są tacy, jak my wszyscy), ale zawsze chętne do ciężkiej pracy, do prób, do śmiechu, do śpiewania i do zabawy. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej grupy dzieci.
Ogólnie rzecz biorąc, nas czas w Polsce tego lata był bardzo intensywny i wartościowy. Wielkim błogosławieństwem dla mnie było przyglądać się, jak Bóg wykorzystuje Day Camp, aby połączyć dzieci (i nas wszystkich) z Nim i z sobą nawzajem. Jeszcze raz dziękuję za wspaniały tydzień w Pszczynie. Z Bożą pomocą, wszyscy spotkamy się i zrobimy to ponownie w przyszłym roku.”
opr. Natalia Mach