Obóz młodzieżowy 2024 – LEGO
Trzeci wspólny obóz parafii z Cieszyna i Pszczyny (oraz kilku zaprzyjaźnionych osób) powoli przechodzi do historii.
Grupą 77 uczestników oraz 9 kadrowiczów wybraliśmy się na niezwykłą przygodę. Dzień pierwszy obozu zaczęliśmy o około siódmej rano, czekając na peronie, aż zjawi się nasz pociąg, szybkie pożegnanie z rodzinką i ruszamy podbijać Poznań. Jazda trochę się dłużyła, pierwsza godzina w miarę szybko minęła, natomiast już kolejne i kolejne wydawały się coraz dłuższe. Większość z nas ucięła sobie krótką drzemkę na czas jazdy, aby chociaż trochę zbliżyć się do naszego celu podróży. Jeszcze kilka przesiadek i jesteśmy na naszej stacji docelowej, czyli na stacji Miały. Podjechał po nas autobus, który zawiózł nas do ośrodka wypoczynkowego Marylin. Zawitał nas kompleks budynków położony w leśnej okolicy, obok kort tenisowy i boiska sportowe, miejsce na ognisko i sala, która była miejscem wspólnych spotkań (społeczności) oraz próbowania swoich sił w grze na instrumentach. Gdy wszyscy dotarliśmy do ośrodka, po obiadokolacji kadra w strojach inspirowanych ludzikami Lego przydzieliła nas do grup, każda miała swój kolor bandany oraz opiekunów prowadzących. Gdy poznaliśmy swoje grupy, wymyślaliśmy nazwy i tworzyliśmy flagi. Gdy przyszła pora na wieczorną społeczność, poznaliśmy hasło przewodnie obozu, a było nim ‘’LEGO’’. Wszyscy za bardzo nie wiedzieliśmy, dlaczego akurat takie i myśleliśmy, że faktycznie będziemy coś z tego lego układać, jednak prezentacja Marty pozwoliła nam trochę bardziej zgłębić temat i znaczenie tego słowa (swoją genezę zawdzięcza duńskiemu wyrażeniu „leg godt”, które oznacza „baw się dobrze”).
Każdy dzień (poza małymi wyjątkami) miał swoje stałe części programu. Zaczynaliśmy od tradycyjnej pobudki o godzinie siódmej trzydzieści. Chętni mogli z samego rana tuż po przebudzeniu udać się na poranny rozruch. Następnie miał miejsce pierwszy wspólny posiłek, kto nie zdążył na śniadanie, musiał pompować lub robić przysiady, co bardziej motywowało do punktualności. Po skończonym posiłku chętni mogli spędzić czas na tzw. cichym czasie. Jest to moment, w którym w samotności mogliśmy przeczytać krótkie rozważanie z naszego dzienniczka obozowego oraz zagłębić się w konkretne fragmenty biblijne.
Następnie przyszła pora na społeczność poranną, gdzie oprócz śpiewania, tak jak na wieczornych społecznościach, mieliśmy mały konkurs biblijny na cukierki. Później filmik i grupki, więc chwila rozważań o naszych poglądach. W tym roku przyglądaliśmy się serii „Messy Mondays”. W grupach mieliśmy okazję poruszać istotne tematy dla każdego młodego człowieka m.in. o rzeczach, przez które marnujemy czas (głównie telefon/Internet), o tym, co sprawia, że czujemy/poczujemy się szczęśliwi lub czy jest możliwe “kochać” swoich wrogów, czy też jeden z ważniejszych: co tak naprawdę znaczy “mieć” czas dla Boga.
Do obiadu mieliśmy parę godzin, więc zawsze czas był dobrze wykorzystany. Czasem wybieraliśmy się nad jeziorko, jeszcze w inne dni robiliśmy torby lub świeczki na zajęciach plastycznych, a w jeszcze inne graliśmy w gry planszowe, zawsze było coś ciekawego. Odbywały się również różne turnieje m.in. w ping-pong oraz piłkarzyki czy zawsze ekscytująca rywalizacja w siłowaniu na rękę. Nie brakowało również wszelakich rozgrywek w siatkówkę czy piłkę nożną i oczywiście w tenisa.
Gdy nadchodził wieczór, zbieraliśmy się ponownie na społeczności, gdzie mogliśmy dowiedzieć się więcej na temat historii biblijnych i pogłębić swoją wiarę. Tegoroczne tematy wieczorne miały wspólną cząstkę, ponieważ każde z rozważań oscylowało wokół niezwykłych spotkań, a temat główny brzmiał: „Spotkania, do których nie powinno było dojść!”. Cały cykl skupiał się na przedstawieniu Jezusa, który (a) spotyka się z … czy (b) rozmawia z ludźmi lub (c) jest spotykany przez ludzi w sytuacjach, do których w świetle kultury czy zdrowego rozsądku nie powinno było dojść np. z Samarytanką, Nikodemem, setnikiem. Punktem kulminacyjnym był temat ewangelizacyjny oparty o scenę ukrzyżowania Jezusa, którą w formie przedstawienia odegrała kadra, a uczestnicy w trakcie mieli zasłonięte oczy. Wątek główny prowadził do pytania: Czy Ty już spotkałeś Jezusa?
Oczywiście oprócz tradycyjnego wyjścia nad jeziorko lub innych zajęć na terenie ośrodka, mieliśmy takie małe „eventy”, jednym z nich był paintball. Leśny krajobraz dookoła był idealny do gry terenowej, a duży obszar sprzyjał grze. Zmęczeni, ale szczęśliwi, idąc na kolację, liczyliśmy, kto zdobył więcej punktów. I tak mijały kolejne dni.
Nastał wyczekiwany przez wszystkich poniedziałek. Wycieczka do Poznania, najpierw zwiedzanie, część edukacyjna również potrzebna, ale też i ciekawa. Następnie rozdzieliliśmy się na wcześniej zorganizowane grupy i udaliśmy się do escape roomu i na park trampolin. Ciekawe pokoje zagadek i bardzo rozbudowany park super zwieńczył wycieczkę do miasta koziołków.
Końcem obozu nie zabrakło wyzwań grupowych, czyli zaciętej rywalizacji na punkty, jak i wieczorków tanecznych.
I nadszedł ostatni dzień obozu, czas pożegnań. Podczas wieczornej społeczności kadra wręczała oboziki dla tych, którzy najbardziej wyróżnili się w poszczególnych kategoriach m.in. gaduła, niejadek, dobra dusza czy miss i mister. Gdy gala dobiegła końca, po kolei żegnaliśmy się z myślą, że być może zobaczymy się za rok.